Luna, jak ona sie nazywala (Polnisch / Polska)
"Wiesz, tymczasem dosieglam stanu calkowitej próznosci. I nie ma zadnej drogi zpowrotem."
Ja popatrzalem w jej dobroduszne, gleboko niebieskie oczy. Ona przytaknela, jakby mnie zrozumiala, ale ja bylem pewny, ze ona mnie nie zrozumiala. Nikt mnie nie rozumial, i ona nie, która byla moja kochanka - luna, przyslowiowa poslanna iluzorycznego boga.
"My nie chcemy wiecej o tym mówic " unosil sie jej lagodny glos przez mroczne pomieszczenie i ona siegla za moja zimna reka, która ja jej niesmialo odciagnelem. Wtedy ale podeszla Luna do mnie i objela moje przekorne cialo swoimi ramionami jak aniol. Mi sie zrobilo calkiem cieplo i ten promien swieczki tanczyl ciagle jeszcze milutko w przeciagu. Ja rozkurczylem sie, oddalilem brame zapomienia i wkroczylem meznymi krokami przez nia w nowe królestwo.
Nowe królestwo.
Blyszczace sie swiatlo oslepialo moje oczy i pelen pokory spuscilem mój wzrok na moje stopy. Tak stalem chwileczke w strumieniach oswietlenia, które mnie z cala swoja sila ogarnia.
Samotne brzmienie melancolicznej trabki dostalo sie do mojego ucha. Oczy przymrózone, spojrzalem powoli i zobaczylem przede mna prosty palac panujacego wladcy.
"Najwieksze jest w najmniejszym" zawolal przelatujacy kruk do mnie na dól i zniknal.
Ja podazam za skarzeniem trabki i zblizam sie do niejasnego budynku. Troche pózniej znajduje sie przed wejsciem i drzwi byly otwarte.
Drzwi byly otwarte
Ja wkroczylem do palacu, zrobilo sie ciemno. Moje oczy widzialy czarno i trabka zanurzyla sie w milczeniu. Wzruszajacy glos zabrzmial tak gleboko jak ja jeszcze nikogo nie slyszalem mówic. Ona kazala mi sie usiasc - i pelen strachliwej niepewnosci przystosowuje sie do tego zarzadzenia. Ze ja teraz na zimnej podlodze siedzialem, oczekiwalem tego, co teraz moglo przyjsc. Zacznijmy mówic, dlatego jestes tutaj -powiedzial nieznajomy.
"Ja jestem Nihilem i ciesze sie, Ciebie jako mojego goscia przywitac. Ach, co ja mówie, naturalnie jestem rozloszczony, ze ty tutaj wtargnales i ze - wszystko ma swoje 2 strony. Kiedy ja cicho "Tak" mruczalem, dalem Nihilowi moja zgoda. Ja marzlem i nie mialem zadnej ochoty z nim porozmawiac. Dlaczego tez?
We mnie byla
"Calkowita próznosc jest w Tobie" kontynuowal rozmowe Nihil" i calkowita próznosc bedzie zawsze w Tobie".
Przygnebiony sluchalem tutaj zwiastowanie mojego losu - i tobylo tak prawdziwe i to byle tak falszywe.
Ja chcialem Nihilowi cos odpowiedziec, ale mój jezyk byl obezwladniony i zadne slowo nie przetarlo od mojego ciala. "Psst!" powiedziala ona cicho i polozyla swój palec na moje usta.
"Wszystko bedzie dobrze" i ona glaskala swoimi delikatnymi cieplymi rekami moja goraczkowo wilgotna twarz. "Ty nie musisz krzyczec. I tak, wszystko bedzie dobrze".
Jej glos przyszedl od tak daleka, brzmialo tak glucho i jednak plonal w kazdej sylabie, która sie z jej ust unosila, ogien nieskonczalnej milosci. Slaby usmiech zostal mi maska i ja krzyknelem ostatnim razem tyle, co moje wiazadla glosowe mogly wydac. Ja bylem za zemdlaly, zeby ten przymus przytumiec.
Ja czulem jej rece i "Tak, wszystko bedzie dobrze"
Luna ale zakopala zwloki jeszcze w tej samej nocy w ogrodzie.
Original: © 2004 by Baganz, Arne-Wigand
Translation: © 2004 by Bartkowski, Anna